ANTYCYPUJĄC Janusz Jedynak
to jest właśnie ten czas, ta chwila. to się
jeszcze nie wydarzyło, nie wiesz nic. cisza trwa.
rozpędzony wehikuł niesie cię przez równinę
gładką jak szyba do krain wyrzeźbionych
w plątaninie metalowych rur i szyn,
gdzie chleby wypieka się z potłuczonego szkła
i nosi się suknie z opiłków żelaza.
pośród wielu, wypatrzy cię tu kwarcowe oko
kogoś, kto zabawi się tobą do krwi
albo zagrodzi ci drogę szafot z twojej wiary, a ty
nie ominiesz go, ani nie przeskoczysz i będzie
wypełniało się to, co zostało zapisane
na maleńkiej karteczce, którą ktoś ukrył
w tobie, w niedoczytanych zwojach DNA.
a może to wszystko jest nieprawdą; skała
zamiast zmiażdżyć twój dom, spadnie do oceanu,
a kamień, zbyt ciężki dla ciebie, poniesie
inny ktoś? nikt tego nie wie. tam, gdzie sięga
oko czasu przyszłego, to, co białe,
jednocześnie czarne jest i nie żądzą tu żadne prawa.